Noworoczne postanowienia

Noworoczne postanowienia

Minął właśnie pierwszy tydzień roku szkolnego. Czas wakacji z rodziną czy też czas spędzony w błogiej ciszy z dobrą książką powoli odchodzi w zapomnienie.  Można więc – parafrazując myśl Muhammada Alego –  liczyć dni do kolejnych wakacji, ale można też sprawić, by liczył się każdy z nich.

Dwumiesięczny urlop to dla wielu nauczycieli czas odpoczynku, ale i refleksji, a często i noworocznych postanowień. Bo przecież każdy wrzesień daje szansę na nowe, na lepsze i efektywniejsze, skorzystajmy z niej więc i udoskonalmy swój warsztat.

Nasze propozycje zmian dla nauczycieli języków obcych (i nie tylko) znajdziecie poniżej.

Jednym z najważniejszych postanowień jest  mówienie w języku obcym na lekcjach. Łatwiej mówić po polsku – to oczywiste, ale nie to stanowi cenioną umiejętność w naszym zawodzie. Naszym głównym celem nauczania języka powinna być bowiem komunikacja.  Nie możemy zatem  oczekiwać od uczniów mówienia w języku obcym, jeżeli ich nauczyciel nie rozmawia z nimi przez przynajmniej 3 lekcje w tygodniu w tym właśnie języku. Nie można czegoś wymagać, jeżeli samemu się  tego nie stosuje.

Warto więc ciągle sobie przypominać, czego tak naprawdę mamy uczyć. Komunikacji. Komunikacji, a nie osiągania najlepszych wyników w testach. Jak powiedziała Oktawia Gorzeńska: „Wynik, to produkt uboczny bardzo dobrego procesu edukacyjnego”. Dlatego też uczmy zaradności, spontanicznego posługiwania się językiem, kompetencji. Nie „produkujmy” w szkołach zgrai  kujonów, którzy mają jaki taki zasób słownictwa (bo dobrze przygotowali się do kolejnej kartkówki), ale brakuje im umiejętności posługiwania się językiem. Jeśli dobrze będziemy uczyć, będą też i dobre wyniki.  Jeżeli nauczyciele będą swobodnie mówić w języku obcym, to i uczniowie zaczną to robić.

My, aby osiągnąć powyższe cele, zaprojektowaliśmy karty Speaking Helper. Używamy ich nie tylko do indywidualnej nauki słownictwa czy też gramatyki, lecz przede wszystkim skupiamy się na konwersacji. Czas zupełnie inaczej mija, gdy siedzimy w tzw. „Speaking Circle” i słuchamy siebie nawzajem.  Uczniowie sami zadają pytania, oczywiście na swoim poziomie, co zresztą  staje się dodatkowym atutem, bo używają słownictwa, które znają. Dzięki tej czynności możemy z uczniami stworzyć zupełnie inny wymiar edukacji, a praca w szkole staje się prawdziwą przyjemnością.  Polecamy z własnego doświadczenia. 

Gdy już zaczniemy mówić i skłonimy do tego naszych uczniów, zróbmy jeszcze jeden krok w ich stronę. Dosłownie. Zejdźmy z katedry, zejdźmy ze sceny, usiądźmy koło swych podopiecznych i otwórzmy się na nich. Nie, nie stracimy autorytetu, zyskamy go lub umocnimy ten, który wypracowaliśmy przez lata.

Dzisiaj bardziej niż nauczycielami, jesteśmy trenerami. Nie nauczamy o języku, lecz uczymy języka, a to wymaga już zupełnie innych form pracy na lekcji. Nie kierujmy więc światła reflektorów na scenę i siebie samych w roli ekspertów, oddajmy głos młodym ludziom, przysłuchajmy się temu, co mają do powiedzenia, bo mają naprawdę wiele. Dajmy im więc szansę tworzyć, być kreatywnym, a nie tylko odtwarzać narzucone z góry schematy. Zostawmy je i nawet jeśli dziecko nie będzie mówiło super poprawnie, nie krytykujmy go, doceńmy za to, że mówi. Z czasem każdy – uczeń w uczeniu się, nauczyciel w nauczaniu – stanie się lepszy i osiągnie wyższy poziom.

Pilnujmy więc porządku  (Speak English, Respect each other and Be creative – więcej informacji znajdziecie tutaj) i budujmy zupełnie inny wymiar relacji. Relacji opartych na dialogu. To przecież rozmowa jest podstawą wszystkiego. I nieważne, czy toczy się w parach, czy grupach, czy język jest zawsze poprawny, czy bardziej  swobodny, lecz najważniejsza jest konwersacja właśnie.

Pamiętajmy też, że jako nauczyciele o relacje z uczniem możemy dbać  nie tylko na lekcji, ale także na przerwach. Szczególnie na tych, na których mamy dyżury. Wiadomo, że naszym głównym zadaniem jest pilnować, aby nic się nie stało, ale możemy też  w tym czasie wyjść do ucznia z jakimś zapytaniem, zainteresować się tym, co robi, uśmiechnąć się do niego. To zupełnie zmienia rodzaj więzi pomiędzy pedagogami a ich podopiecznymi. Dlatego też monitorujmy, a nie kontrolujmy i dajmy młodym ludziom szansę rozwijania  ich własnych talentów oraz umiejętności. Znajdźmy czas, aby z nimi porozmawiać, uchwyćmy spojrzenie, aby się do nich uśmiechnąć.

Tutaj nasuwa się  jeszcze inna refleksja związana z naszym zawodem. Nawyk kontrolowania. Zawsze tak, by to nasze było na wierzchu, by do nas należało ostatnie zdanie. Ktoś powie: taka specyfika zawodu. Otóż nie, to nasze przyzwyczajenia i styl pracy. Równie dobrze, możemy przyjąć inny, w którym zamiast wtłaczać w sztywne ramy systemu, będziemy zachęcać do kreatywności. Monitorujmy, dajmy odpowiedni feedback na temat tego, co zmienić i ulepszyć, wspierajmy, a nie krytykujmy tylko dlatego, że ktoś robi coś nie po naszej myśli. Będzie tak robił, bo nigdy nie będzie nami, a zawsze będzie sobą. I niech tak zostanie, bo to jest piękne i dzięki temu nasz świat nie jest czarno-biały.

Wiec gdy znów nasz mniej zdolny uczeń użyje tych prostych słów, które my zastąpilibyśmy kilkoma bardziej wyszukanymi, nie krytykujmy go,  doceńmy fakt, że mówi, bo jeśli robi to poprawnie, to wcale nie musi robić tego dokładnie tak, jak my sobie to wyobrażamy. Mówi, a więc cel został osiągnięty.

Chwalmy zatem, nawet za te pozornie nic nieznaczące małe kroczki. To one prowadzą do wielkości. Bądźmy więc partnerami i współtowarzyszami uczniów w ich drodze na szczyt, idźmy z nimi ramię w ramię, nauczmy ich, jak się wspinać. Zrezygnujmy z perspektywy patrzenia z góry, pokażmy raczej, jak tę górę zdobyć.

Powodzenia