Mam tę moc

Mam tę moc

Mam tę moc! Czyli jak znaleźć w sobie tyle paliwa, by uciągnąć ten wózek.

„Uczeń przychodzi do szkoły z dwoma plecakami. W jednym ma książki i zeszyty, w drugim cały swój świat: samotność, rozwód rodziców, marzenie o sukcesie sportowym albo chorobę dziadka. Nauczyciel powinien zawsze o tych dwóch bagażach pamiętać.”

Krystyna Baryś

Rzecz w tym, że nauczyciel również przychodzi do szkoły z dwoma plecakami. W jednym ma materiały potrzebne do lekcji, a w drugim wszystkie swoje prawdziwe lub wyimaginowane problemy. Wszyscy jesteśmy ludźmi. Ale my jesteśmy ludźmi dorosłymi. A to zobowiązuje. 

Lekcja nie zaczyna się o 8.00 czy 8.50, lekcja zaczyna się zaraz po przebudzeniu nauczyciela i trwa do późnych godzin wieczornych. W tak długim czasie wiele się dzieje – chorują dzieci, psuje się auto, ktoś w rodzinie znowu nawala, brakuje pieniędzy, czy gubi się klucz, a przecież – ZARAZ DZWONEK! 

Od codzienności nie da się uciec.

Ale można się do niej przyzwyczaić. 

Naszym obowiązkiem jako ludzi dorosłych, jako nauczycieli – jest pozostawienie tego cięższego plecaka za drzwiami sali lekcyjnej. I większość z nas tak właśnie robi, a przynajmniej na pewno się stara. Ale co w sytuacji, kiedy za drzwiami sali szkolnej czekają na nas jeszcze większe problemy niż te pozostawione przed nią? Jak temu sprostać? 

Zacząć od siebie. I skończyć na sobie. Reszta ułoży się sama. 

Serio? 

Nauczyciel to osoba publiczna, to osoba, która musi być na tyle silna, by pociągnąć za sobą grupę ludzi, która często nie ma ochoty ruszyć się z miejsca. Jak poczuć w sobie tę moc? 

Brian Tracy twierdzi, że wszystko zależy od naszych przekonań, od naszych myśli. To one są przyczyną zachowań. Jeśli więc chcemy coś osiągnąć, musimy pozbyć się negatywnych myśli, bo tylko one tak naprawdę powodują w nas pewne zahamowania. Jeśli nauczyciel wejdzie do klasy z przekonaniem, że z tymi uczniami nie warto pracować, bo to nic nie zmieni, że ten temat nie jest warty uwagi, a klasa wyjątkowo go nie lubi, to jest duża szansa na to, że… uczniowie w to uwierzą! Aby zarażać pozytywnym nastawieniem, trzeba być pozytywnie nastawionym. Musimy wyzbyć się naszych zahamowań, błędnych przekonań na swój temat, uprzedzeń. Nie bolą nas bowiem fakty, ale nasza opinia o nich. Wszystko jest kwestią interpretacji. 

To nie takie łatwe uwierzyć, że świat jest pozytywnie nastawiony, a ja jestem naprawdę okej. Ale warto w to uwierzyć. Dla samego siebie i wszystkich tych, którzy wokół nas. Brian Tracy wspomina właśnie o prawie wiary, twierdzi, że to, w co wierzymy staje się stopniowo naszą rzeczywistością. Nasz umysł szuka potwierdzenia na to, co w naszej głowie, odrzucając jednocześnie niespójne z tym wyobrażeniem elementy. Zatem nic prostszego, jak tylko zacząć od pozytywnych tez i założeń, a argumentacja pojawi się sama, bo tylko jej będziemy szukać i jej będziemy się dopatrywać w zachowaniach innych ludzi.  Gdy więc wejdę do klasy z przekonaniem, że przed nami fantastyczny temat, a klasa, na którą patrzę, to ta, z którą zdobędziemy szczyty – nie potrzebuję już niczego innego – tylko siebie, tematu i klasy. 

Dlatego właśnie tak ważny staje się samorozwój nauczyciela – ktoś, kto ledwo sam stoi na nogach, nie będzie w stanie podnieść i nauczyć chodzić innych. A by inni chcieli dać się poprowadzić, trzeba zadbać o poprawne relacje. Na czym one polegają? Właśnie na polubieniu i zaakceptowaniu – siebie i innych, gdyż nie da się lubić innych, gdy nie polubi się samego siebie. 

Lubimy te osoby, w których towarzystwie dobrze się czujemy. Lubimy osoby uśmiechnięte, ciepłe, takie, które przyciągają. A takie osoby przyciągają, bo lubią… same siebie.  Warto więc zainwestować we własny rozwój, warto poznać samego siebie po  to, by określić swe mocne i słabe strony i dołożyć wszelkich starań, by nad tymi drugimi więcej popracować. Jeśli bowiem szczerze polubimy samych siebie, będziemy szczęśliwi, a wtedy zadziałamy jak magnes na młodych ludzi.  Bo kiedy my dobrze czujemy się ze sobą, to sprawiamy, że i inni dobrze się czują w naszym towarzystwie. To ważne o tyle, że skuteczniejszy jest proces edukacji, który opiera się na dobrych relacjach międzyludzkich. Nasze mózgi, jako mózgi istot społecznych, pracują najlepiej w warunkach właśnie dobrych relacji. Więc nawet jeśli nie dla własnego lepszego samopoczucia, warto zadbać o siebie, by tym samym zadbać o innych.  

Zadowolony i  spełniony nauczyciel roztacza wokół siebie pozytywną aurę. Ma w sobie siłę, by pomagać innym, wspierać ich i kierować nimi. Poczucie własnej wartości to warunek i efekt każdego sukcesu. Nastawienie nauczyciela, jego pozytywne emocje i uśmiech – wyzwalają w uczniu  wspomnianą w poprzednim wpisie motywację wewnętrzną , a nie ma przecież skuteczniejszego sposobu na osiągnięcie celów, jakie zakłada proces edukacji.

Zatem do dzieła, bo jak mówi Kamila Rowińska: 

„W życiu nie zawsze wygrywają najmądrzejsi, najpiękniejsi i najbardziej przebojowi. Wygrywają ci, którzy postanawiają wygrać”.

Kamila Rowińska